Polityka jednego dziecka, wprowadzona w Chinach w latach 70-ch, spowodowała, że na świat przychodzi o wiele więcej chłopców niż dziewczynek. Łatwo się domyślić, czym to zaowocowało; w społeczeństwie jest duża ilość samotnych mężczyzn. W 20 milionowym Pekinie żyje ich około miliona, w całych Chinach aż 180 milionów! Tymczasem w tradycji chińskiej brak żony i dzieci jest źle widziany... Rywalizacja o życiową partnerkę jest ogromna a głównym argumentem przetargowym są pieniądze. Mężczyzna, aby w ogóle myśleć o żonie, musi być stabilny finansowo.
Nota bene – kobiety po 27 roku życia nazywa się „resztkami". Ich szansa na zamążpójście nadal jest duża, ale muszą się liczyć z tym, że nie wyjdą za mąż bogato. Może za to spotkają miłość swojego życia?
W Chinach funkcjonują szczególne giełdy matrymonialne. Przypominają one zwykłe targowiska. Na obszernym terenie, na stołach lub na ziemi, ludzie wystawiają ogłoszenia osób poszukujących partnera. Najczęściej są to rodzice szukający żony lub męża dla swoich dzieci. Wśród ogłoszeń przechadzają się chętni, przeglądając zdjęcia, oferty, opisy. Szukają swojej drugiej połówki.
Chińskie oblicza miłości