Monika Miller przyszła do programu "SOS - Sablewska od stylu" z różowymi włosami, przedłużonymi metodą na zimno, tzw ringową, z użyciem metalowych zacisków przyczepionych do naturalnych włosów. To inwazyjna metoda mocno obciążająca i osłabiająca naturalne włosy. Oliwia Lubieniecka z salonu Funky Hair Extensions stwierdziła nawet, że u Moniki za jakieś czas nie byłoby już do czego przyczepiać pasm!
Specjalistka od przedłużania włosów zaproponowała Monice metodę kanapkową, czyli przedłużanie włosów z użyciem taśmy. Ten sposób nie obciąża tak naturalnych włosów i sprawia, że w dotyku nie wyczuwa się miejsca łączenia pasm naturalnych i doczepionych. Monika miała jednak wątpliwości - bała się, że uzupełnianie i poprawki zajmą jej przy tej metodzie zbyt dużo czasu. Maja Sablewska przekonała ją jednak, że to najlepsze rozwiązanie dla jej włosów i Monika przystała na to.
Później przyszedł czas na farbowanie. Włosami Moniki zajęła się stylistka fryzur Gabriela Zalewska. Niestety, włosy Moniki były tak zniszczone, że próba ich rozjaśniania spełzła na niczym i Gabi musiała zdecydować się na ich przyciemnienie. Nie spodobało się to Monice, które wyznała Mai, że nienawidzi tego koloru włosów i nie spodziewała się, że efekt będzie tak zły. Jej reakcję zobaczycie we fragmencie wideo dostępnym powyżej.
W programie nie zobaczyliście jednak końcowego efektu metamorfozy włosów Moniki, bo Gabi potrzebowała kilku wizyt, by osiągnąć pożądany kolor. Finałową fryzurą uczestniczki 11. odcinka "SOS - Sablewska od stylu" stylistka pochwaliła się na Instagramie. Tym razem Monika była zadowolona z efektów. A Wam jak się podoba ta metamorfoza?