- Mam bardzo dużo wad, ale jedną zaletę, która mi ułatwia życie: jestem niesamowicie pracowita. Jestem typem "krzątającym się". Nie potrafię usiedzieć. Największą katorgą jest dla mnie przykucie na plaży do leżaka - mówi Bosacka we "Fleszu".
Kasia Bosacka jest już mamą 15-letniego Jaśka, 10-letniej Maryśki i 8-letniej Zosi. Teraz oczekuje czwartego dziecka. Jak udaje jej się pogodzić pracę przy dwóch programach z czasem dla rodziny?
- Jestem też zachłanna na życie, muszę mieć wszystko: rodzinę i pracę. Ogarniam to! Mam wolny zawód, więc mogę wpływać na to, ile i kiedy pracuję, a tematyka, którą zajmuję się w pracy, mocno zazębia się z życiem. Mój świr konsumencki wynika z potrzeby dowiedzenia się, jak najlepiej karmić rodzinę i co kupować, żeby to miało sens. (...) Na planie mogę pracować codziennie, ale od godziny 8 do 16. Całej doby nie dam rady, bo muszę zająć się dziećmi i odpocząć, zwłaszcza w ciąży. Wszyscy w ekipie to wiedzą i jakoś dajemy radę. Poza tym w rodzinie wielodzietnej dzieci świetnie się sobą zajmują.
Bosacka podkreśla, że najważniejsza dla niej jest rodzina.
- W naszej pracy nic nie jest trwale, na zawsze, na pewno. Dziś się podobasz, jutro - nie. Wiele zależy od osobistych gustów osób, które akurat decydują o naszym wizyjnym losie. Rodzina to mój fundament.
A kiedy Kasia znajduje czas dla siebie?
- Wtedy gdy pracuję, bo praca jest dla mnie przyjemnością. Lubię ten moment, kiedy dzieciaki są już w łóżkach i coś tam sobie czytają, a ja siadam do pisania scenariuszy. Kładę się koło północy, bo kiedy jestem w ciąży, potrzebuję dużo snu. Odsypiam też trochę w weekendy.
Cały wywiad z Kasią Bosacką znajdziecie w najnowszym numerze magazynu "Flesz".