„Konik na biegunach" czy „Dmuchawce, latawce, wiatr" to utwory, które zna każdy. Urszula to legenda polskiej sceny rockowej, jedna z najlepszych polskich wokalistek. Jej liczne przeboje od lat kształtują gust muzyczny Polaków. Prywatnie raczej stroniąca od świateł jupiterów, dla Uli Chincz zrobiła wyjątek i zaprosiła nas do swojego domu.
Prawie 800-metrowy dom piosenkarki mieści się pod Warszawą, na granicy parku krajobrazowego, w lesie. Okolica jest sielska, odpoczywa się od samego widoku. Panie spotykają się na tarasie w pięknym ogrodzie. Stąd wchodzą prosto do salonu. Pierwsze, co robi wrażenie, to ogromna przestrzeń w amerykańskim stylu. Salon ma otwarty sufit – z kanapy możemy spojrzeć prosto w niebo. Dominują tu stonowane beże i czerwienie, a całość utrzymana jest w stylu eklektycznym – skórzane, wygodne kanapy, mosiężne świeczniki, marmur, surowa cegła, stylizowane krzesła, kominek i szczypta nowoczesności. Jak twierdzi Urszula, wszystko tu zostało 'dozbierane' na przestrzeni lat.
Honorowe miejsce zajmuje historyczne pianino przywiezione jeszcze z Lublina – to na nim nastoletnia Urszula uczyła się grać, ale zdradzi nam, że to wcale nie był jej pierwszy instrument. Cała ściana obok poświęcona jest konikom... na biegunach – to, skrywające różne historie, prezenty od fanów i znajomych.
Z salonu przechodzimy do kuchni i jadalni w jednym, gdzie głównym meblem jest oczywiście piękny, drewniany stół – to miejsce żyje, kiedy zjeżdża się rodzina na święta lub zespół na próby. Uwagę Uli zwraca stary kredens wypełniony pokaźną kolekcją przeróżnych filiżanek – przywożonych z podróży, z koncertów, czy podarowanych. I każda z nich jest ważna, bo każdy gość tego domu ma swoją ulubioną, której nie pozwala ruszać. W kuchni Urszula zdradzi nam, jakie są jej umiejętności i preferencje kulinarne, po co jej dwa oddzielne zlewy i czemu tylko wielkie lodówki mają sens.
Dalej dziewczyny kierują się na górę drewnianymi schodami. Dwadzieścia lat temu Urszula własnoręcznie malowała ich poręcze. Na piętrze znowu przestrzeń – bo w tym domu są tylko trzy zamykane pomieszczenia. Tu nocuje zespół, jak przyjeżdża nagrywać, tu słucha się muzyki i miło spędza czas. Wielki regał pełen jest ułożonych alfabetycznie, obejmujących okres od lat 60-tych po współczesność, niezliczonej ilości płyt.
Z kolei po drugiej stronie pokoju stoi piękna, drewniana i napęczniała od książek biblioteczka. Same 'grube' pozycje. To przy ich lekturze Urszula się relaksuje. Oczywiście głównie w busie w trasie, bo kalendarz nieprzerwanie napięty.
Ze strefy relaksu idziemy prosto do domowej siłowni. Ławeczka, rowerek, orbitrek i... wór bokserski! Takiej Urszuli nie znaliście!
Jednak najwięcej pamiątek odkryje przed nami.. łazienka, w której szafka pod umywalkę wycięta jest ze starego stołu. Urszula sama ją docierała i malowała. Są tu też, pamiętające niejedno upojne lato, deski z pomostu nad lubelskim jeziorem, gdzie Urszula dorastała. Znajdziemy też piękne, drewniane radia z lat 70-tych, jeszcze z naklejkami Beatlesów. Ot, łazienka pełna wspomnień!
Stąd Panie kierują się do podziemia, prawdziwego serca tego domu. Tu kryje się profesjonalne studio nagraniowe, tu muzycy ćwiczą i nagrywają, tu dzieje się magia. Miejsce jest pełne nagród, zdjęć i pamiątek, o których Urszula chętnie nam opowie, by na koniec zaśpiewać dla nas piosenkę ze swojego repertuaru, przy akompaniamencie zespołu. Nie mogło być lepiej!
EMISJA 2. odcinka "Gwiazd prywatnie" w poniedziałek 15 czerwca o godz. 22:25.
Powtórki odcinka:
środa, 17 czerwca, 20:10
piątek, 19 czerwca, 19:55
niedziela, 21 czerwca, 19:00
Źródło zdjęcia głównego: TOMASZ URBANEK