Kinga Zawodnik konsekwentnie przyznaje, że debiut w telewizji oraz dwa sezony programu „Dieta czy cud?” nie zmieniły jej jako człowieka. Wciąż jest tą samą kobietą, technikiem farmacji, która nie wstydzi się siebie, swojego wyglądu czy pochodzenia. Nie sposób jednak nie zauważyć jak bardzo przez ostatni rok zmieniło się jej życie. Bo to właśnie latem 2019 otrzymała propozycję prowadzenia formatu o odchudzaniu na kanale TVN Style. Choć nie była to łatwa decyzja, dzisiaj nie żałuje. I przygotowuje się do nagrań dwóch nowych programów, które będą miały premierę na naszej antenie tej jesieni. Jakich? To na razie pozostanie tajemnicą.
Tajemnicą natomiast nie jest, jak w ogóle Kinga Zawodnik – technik farmacji, kobieta taka jak my, rozpoczęła swoją przygodę z telewizją. Dlaczego się na to zdecydowała i jak wpłynęło to na jej codzienność opowiedziała dziennikarzowi „Wysokich obcasów” Łukaszowi Pilipowi. Ta długa rozmowa, którą znajdziecie w dodatku „Gazety Wyborczej” była dokładnie taka, jaka jest nasza prowadząca – pełna humoru i dystansu do siebie, a przy tym szczera i pełna trudnych tematów.
Zdradziła, że propozycja udziału w programie „Dieta czy cud?” przyszła do niej w jednym z najtrudniejszych momentów w życiu, zaraz po śmierci ukochanego taty. - Gdy latem tamtego roku zaproponowano mi program o zdrowym odżywianiu, pomyślałam najpierw, że to żart – przyznała. - No gdzie ja z moimi 147 kilogramami miałabym go prowadzić? Nigdy wcześniej tyle nie ważyłam. A moja waga była wówczas związana z chorobą taty. Choć miał w szpitalu świetną opiekę, nie potrafiłam go zostawić – wspominała ten trudny czas w rozmowie z dziennikarzem. - Spałam po trzy, cztery godziny, a następnie wracałam do siebie. Brakowało mi czasu. Jadłam więc szybko i niezdrowo. Na przykład słodycze, kebaby. 22 maja 2019 roku tata zmarł. Po pogrzebie wróciłam do Warszawy. I już 5 czerwca dostałam wiadomość na Facebooku: „Prosimy o kontakt” – opowiedziała. – Myśl o programie pomogła mi przejść przez żałobę.
Ta wiadomość nie była przypadkowa. Kasia, reżyserka programów TVN, odkryła Kingę – jej talent, charyzmę oraz urok osobisty, podczas zakupów w aptece, w której wówczas pracowała nasza prowadząca. - W rozmowie telefonicznej powiedziała, że szykują program o dietach. Zaproponowała jego prowadzenie. Umówiłyśmy się na spotkanie, a na nim zażartowałam: „Jeśli gwarantujecie, że zmieszczę się w kadrze, wchodzę w to”. No i jak widać, zmieściłam się – żartowała Kinga Zawodnik zapytana przez dziennikarza o początki współpracy z naszą stacją.
Jednak wzięcie udziału w nagraniach programu „Dieta czy cud?” bynajmniej żartem nie było. Nasza bohaterka musiała liczyć się z hejtem czy krytyką, bo z tym spotykała się od najmłodszych lat. Zawsze była większa od swoich rówieśników, przez co spotykało ją sporo nieprzyjemności. Okrutne są jednak nie tylko dzieci. O tym, że jest za gruba usłyszała także od mężczyzny, z którym niegdyś się spotykała. - Myślałam, że coś z tego będzie. Ale podczas jednej z naszych rozmów wypalił nagle: „Wiesz, świetna z ciebie babka. Chciałbym mieć taką żonę jak ty. Tylko wszyscy będą się śmiali, gdy zobaczą nas razem. Jesteś za gruba” – wspomina Kinga Zawodnik.
Tę sytuację, podobnie jak wiele innych przykrych chwil w swoim 27-letnim życiu przetrwała dzięki silnemu charakterowi. Ale nie wszystkie mamy taką pewność siebie oraz pogodę ducha. I to właśnie także z myślą o tych z nas, które nie wiedzą jak o siebie zawalczyć, Kinga Zawodnik zdecydowała się rozpocząć przygodę z „Dietą czy cud?”. - Nie każda gruba osoba zniesie psychiczną przemoc. Ja uodporniłam się na wyzwiska – tłumaczyła w rozmowie z Łukaszem Pilipem. - Ktoś może ich kiedyś nie wytrzymać. Popadnie w jeszcze większe kompleksy. Straci poczucie własnej wartości. Albo nawet popełni samobójstwo.
Dlatego Kinga Zawodnik apeluje o zastanowienie się, zanim zaczniemy krytykować osoby, które wyglądają nieco inaczej niż my. Te osoby często zmagają się z wieloma problemami, a mimo to – podobnie jak prowadząca program „Dieta czy cud?” starają się walczyć o siebie i o swoje zdrowie. - Decyzja o udziale w programie „Dieta czy cud?” była też podyktowana troską o własne zdrowie. Chciałam po prostu schudnąć. Nie obchodziły mnie ani pieniądze, ani sława. I nie gryzło się to z faktem, że wspieram ruch body positive. Oczywiście akceptuję swoje ciało, ale gdy mogę zrobić dla niego coś zdrowego, to nad czym się tu zastanawiać? – zapytała retorycznie.
Pełną rozmowę Kingi Zawodnik z Łukaszem Pilipem znajdziecie w magazynie „Wysokie obcasy” i na stronie wysokieobcasy.pl