Edyta, właścicielka salonu, który Paulina Pastuszak i Sylwia Gołębiewska odwiedziły w 7. odcinku "Kosmetycznych rewolucji", prowadzi go już od kilku lat. Nasze prowadzące zaniepokoił fakt, że salon otwarty jest aż do 21:00!
- Wiadomo, że jak się odmówi raz, a tutaj jest duża konkurencja... - tłumaczy decyzję szefowej Ania, która dołączyła do niej niedawno.
Sylwia postanowiła szczerze porozmawiać z Edytą o funkcjonowaniu salonu i tym, jak łączy pracę z życiem osobistym. Okazało się, że kobieta właściwie nie widuje się z synem, którego samotnie wychowuje - czas dla siebie mają tylko w weekendy.
Sylwia próbowała zgłębić powody tej sytuacji:
- Pracujesz tak długo, bo chcesz rozwinąć salon?
- Ciężko mi jest stamtąd wyjść, nie potrafię zaufać nikomu - przyznała Edyta. - To też jest może spowodowane tym, że miałam problem kiedyś z pracownikami. Dochodziło do tego nawet, że okradali mnie. Nie potrafię teraz zostawić tego i wiedzieć, że będzie tam dobrze.
Mimo że Edyta spędza w salonie tyle czasu, nie czuje się w nim dobrze. Wie, że wnętrze potrzebuje remontu, ale odkąd rok temu straciła ukochanego ojca, który jej synowi zastępował tatę, nie może znaleźć w sobie siły, by ruszyć z miejsca.
Sylwia zapewniła Edytę, że dzięki "Kosmetycznym rewolucjom" nadejdzie wreszcie upragniona zmiana nie tylko w jej salonie, ale i w życiu.
Cały 7. odcinek "Kosmetycznych rewolucji" zobaczysz w TVN Style jeszcze w:
piątek, 5 lipca, 16:40