Dziś wraz z Robertem Irvinem odwiedzimy rodzinną restaurację Cape Horn. Prowadzi ją małżeństwo: Joni i Barry – i to właśnie on wysłał zgłoszenie do programu. Małżeństwo zainwestowało w knajpę swoje oszczędności i zapożyczyło się u rodziców. Przez pierwsze lata interes szedł świetnie, Joni do dziś wspomina wieczory, kiedy sala była pełna, wolnych miejsc przy stolikach – brak, a w kuchni zasuwało trzech kucharzy. Od jakiegoś czasu jest coraz gorzej, klientów brak, restauracja podupada, jeśli nic nie zrobią, za pół roku może być „po wszystkim". Pierwsza wizyta w Cape Horn przynosi Robertowi rozczarowanie brudnymi wykładzinami, popękaną tapicerką, tłustymi plamami, rozstawionymi wszędzie pułapkami na myszy. Kuchnia nie należy do najczystszych, personel bywa opryskliwy, kucharz podaje niedosmażone mięso, zwiędłą sałatę i rozmoczone frytki. Okazuje się, że Joni jest szefową tylko teoretycznie, pozwala personelowi „wchodzić sobie na głowę", nikt jej nie słucha i nie szanuje. Wszystko to trzeba będzie zmienić! Zobaczcie koniecznie, dlaczego Robert Irvine zabierze Joni na rollercoaster? Jak zmieni się Cape Horn i czy metamorfoza spodoba się właścicielom i gościom restauracji?
PREMIERA szóstego odcinka "Na ratunek restauracjom" w niedzielę 9 października o godz. 18:30.
Powtórki odcinka:
środa, 12 października, 20:40
czwartek, 13 października, 9:10