Nowy felieton Karoliny Korwin Piotrowskiej: "Pies też człowiek"

Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej
Felietony Karoliny Korwin Piotrowskiej

Pies też człowiek. Znana to prawda, przynajmniej dla mnie, choć jestem przeciwna nachalnemu uczłowieczaniu psa. Czyli kupowaniu idiotycznych ubranek, kokardek, oglądania psiej telewizji, prowadzenia do terapeuty... Regularne wizyty u weterynarza, szczepienia, mycie i dobra dieta oraz ruch i ustalone zasady zachowania w połączeniu z miłością wystarczą. Całe życie mam psy. Zmieniam je rzadziej niż narzeczonych. Taka karma. Nawet powiedziałam ostatnio na babskim spotkanku, że mogę żyć bez narzeczonego, ale bez psa nie dałabym rady. Mam już w genotypie spacer o g. 20 codziennie. Znowu - karma.

Od jakiegoś czasu, po latach posiadania dwóch psów, mam jeden egzemplarz. I postanowiłam, co okazało się ciekawym eksperymentem, sprawdzić, czy to prawda, że człowiek z psem jest albo raczej bywa dyskryminowany.

Małego psa, jak mój - sześć kilo żywej, ale grzecznej, futrzanej wagi, łatwo wziąć na ręce, to mobilny i słodki ciężar. Jak człowiek funkcjonuje z takim ciężarem? Różnie. Zaznaczam - pies szczepiony, grzeczny, bardzo spokojny. Zacznijmy od sklepów: oficjalnie z psami do większości wchodzić nie można. Staram się to zrozumieć, choć idę o zakład, że ludzie na butach więcej wnoszą świństw niż pies na łapach. Postanawiam spróbować, jak to jest, kiedy psa wezmę na ręce i chcę na przykład kupić bułkę. Zwykle nie działa - konia z rzędem temu, kto mi wytłumaczy, dlaczego pies na moich rękach brudzi? Jest niehigieniczny? Rzuca się na kogoś? Kradnie? Bzdura, psi pysk, odpowiednio utrzymany to jedno z najbardziej czystych i higienicznych miejsc. Ale nie widzę powodu, żeby tłumaczyć rzeczy dla mnie oczywiste komuś, kto toleruje w sklepie, piekarni na przykład, pijanego i śmierdzącego na kilometr chama albo z pozoru miłe, ale bezstresowo chowane dziecko, które wrzeszczy i zrzuca z półek towary, a ma coś do małego i grzecznego psa trzymanego na rękach. Nie rozumiem. Mam tym sposobem zbojkotowanych kilka sklepów. A co. Mam też kilka zaprzyjaźnionych, w tym, co ciekawe, aptekę, gdzie panie farmaceutki po prostu myślą i mówią: "Niech ją Pani postawi, nic się nie stanie" albo, "O, jaka ona grzeczna". Mam księgarnię, do której mogę wejść z psem, ale na palcach jednej ręki mogę wyliczyć przyjazne psu sklepy. Nawet takie, gdzie jest zakaz wprowadzania zwierząt, ale ktoś wpadł na pomysł, by właścicielom ułatwić przywiązanie psa pod sklepem. Jest stojak na rowery, a kawałek rury, żeby móc bezpiecznie przywiązać psiaka?

Wtedy zawsze przypominam sobie H&M w Monachium, gdzie parę lat temu zobaczyłam w dziale dziecięcym dziewczynę z wózkiem z bliźniakami, która prowadziła wielkiego łaciatego doga. Czyli, jakby ktoś nie wiedział - psa wielkości cielaka. Nikt nie zwrócił jej uwagi, a ekspedientka zapytała, bo było lato, czy pies nie potrzebuje wody...

Pies Karoliny Korwin Piotrowskiej
Pies Karoliny Korwin Piotrowskiej
Źródło: archiwum prywatne

Nieźle, szczególnie latem, jest w knajpach, ale trzeba pytać na wejściu, czy wpuszczają z psem. Prośba o miseczkę wody dla psa nie wzbudza miny "a co mnie to obchodzi". Są knajpy, gdzie kelner od razu, razem z kartą dań, stawia na ziemi miskę z wodą i nawet spotkałam się z tym, że zapytano mnie, czy dla pieska tez coś podać, bo akurat mają skrawki mięsa... Są miejsca, gdzie pies może siedzieć na fotelu/kanapie obok właściciela, sama sprawdziłam. Ale są też miejsca, te bojkotuję, mam do tego prawo, gdzie na widok czworonożnego stwora drzwi zamykają się z hukiem.

Osobna sprawa to środki komunikacji. Na lotnisku było idealnie. Widać doświadczenie obsługi i świadomość, że jeśli ktoś ma bilet dla psa i jest w kabinie, nikt nie ma prawa go ruszyć. Byłam w ogromnych nerwach, uzbrojona w zwierzęcy paszport z poświadczeniem szczepień i badań, kocyk, klatkę... Niepotrzebnie. W samolocie było cudnie, stewardesy, co 10 minut pytały, czy pieskowi nie trzeba wody, a piesek spał. Pociąg - luz, kupujesz bilet na psa i jedziesz. Problem może pojawić się, gdy w przedziale masz upierdliwców, którzy nawet na widok takiego psa jak mój, który natychmiast zasypia usadowiwszy się na kolanach, zamiast drzeć się całą drogę, robią aferę.

Najgorzej jest w busach. Znalezienie na niektórych trasach busa, który przewozi zwierzęta, zaopatrzone przecież na podróż w obowiązkowe szczepienia i kaganiec, graniczy z cudem. Sama sprawdziłam. Tutaj pomocne są fora internetowe albo znajomi, którzy zwierzaki wozili.

Pies Karoliny Korwin Piotrowskiej
Pies Karoliny Korwin Piotrowskiej
Źródło: archiwum prywatne

Inna bajka to komunikacja miejska. Oficjalnie pies, szczególnie duży, może jeździć, zaopatrzony w kaganiec. Moja suka kocha autobusy, zasypia w nich od razu. Ostatnio jechałam z nią na sporej trasie, kilkanaście przystanków. Ja mam bilet miesięczny, dla psa kupiłam normalny, choć i tak, tradycyjnie, siedziała na moich kolanach. Albo raczej spała. I tu jest problem. Bo pełno jest ludzi, którym śpiący pies przeszkadza, wzbudza strach przed przemocą, wścieklizną i zarazkami. Jedna pani drugiej pani za moimi plecami, bo przecież w oczy nie powie, zaczęły dyskusję nad tym, jak to "ta z telewizji" czuje się bezkarna i wściekłe, tudzież zarobaczone i chore na bank zwierzę wozi publicznymi środkami transportu, narażając na śmiertelne niebezpieczeństwo bezbronne dzieci (nie było żadnego dziecka w autobusie) oraz kobiety w ciąży (też nie było), jakby nie mogła wozić zwierzaka swoją limuzyną, co to ją pewnie w garażu willi ma.

Siedziałam cicho, udając, że słucham muzyki. Panie się za to rozkręcały, mnożąc choroby roznoszone przez psy, łącznie z robaczycą, mój pies spał, nieświadomy zainteresowania, jakie wzbudza. Z odsieczą przyszedł mi pewien miły starszy pan, który powiedział na cały autobus, że moja suka, nawet, gdy śpi, ma więcej wdzięku i lepiej się zachowuje niż te panie, którym sam radzi, by kupiły sobie kaganiec. Kagańca nie kupiły, wysiadły szybko bardzo obrażone, a ja pomyślałam, że to jednak dobrze, że pies nie zawsze jest jak człowiek. Jest nawet od niego mądrzejszy. Bo kiedy ten się głupio nakręca, pies spokojnie śpi.

ZOBACZ TAKŻE:

Pierwszy felieton >

Drugi felieton >

podziel się:

Pozostałe wiadomości