Czas świąt to nie tylko dekoracje i jedzenie, ale też dobry moment na przemyślenia. Swoimi wspomnieniami ze świąt sprzed dwóch lat podzieliła się na Instagramie Hanna Lis (pisownia oryginalna):
"Trzy dni przed Wigilią to u mnie zawsze czas "produkcji" gravad laxa i ubierania choinki. Podobnie było 21 grudnia 2 lata temu. Pamietam, jaka byłam beztroska i szczęśliwa: za chwilę Święta, nazajutrz śniadanie u mnie w domu z najfantastyczniejszym Księdzem - Janem Kaczkowskim. Zero złych przeczuć, zadnego niepokoju. Cóż... Nie dokończywszy śniadania, pędzilśmy z Janem na SOR szpitala przy Wołoskiej. Wigilię spędziłam z Mamą na OIOM-ie modląc się, aby wróciła. I tak przez trzy długie tygodnie. Mama wróciła. Jana już nie ma."
Ksiądz Jan udzielił nawet mamie Hani ostatniego namaszczenia, bo lekarze nie dawali jej zbyt dużych szans. Pod dobrą opieką córki i lekarzy wróciła jednak do zdrowia. W marcu 2016 roku po długiej walce z rakiem zmarł jednak ksiądz Jan, bliski przyjaciel Hani.
"Bądźmy dla siebie dobrzy w te Święta, dajmy odczuć naszym bliskim i przyjaciołom, że są dla nas ważni, mówmy sobie nawzajem "kocham cię". Tylko to się liczy" - apeluje Hanna na Instagramie.I nie sposób się z nią nie zgodzić.
Źródło zdjęcia głównego: Dzien Dobry TVN